trwa inicjalizacja, prosze czekac...mieszkaniedlamlodych.org
Menu rozwijane dostarczyły profilki

sobota, 24 grudnia 2016

Nadchodzi król...



Przyjęło się, że początki historii zbawienia określa się zdrobniale: żłóbek, gwiazdka, stajenka, dzieciątko. Trywializujemy to. Tymczasem te święta mają być dla nas czasem dojrzałości - dania świadomej odpowiedzi Bogu, który przychodzi. Przychodzi na świat i prowadzi nas poprzez wszystkie tajemnice, te radosne i te bolesne, chwile szczęścia i zwykłe szare dni. Świat jest trudny - ale ciągle pełen Boga, który promieniuje dla nas wszystkich.
___________________________________________________________________________________
Narodził się Bóg, narodził się Król,
ku Niemu sny i marzenia płyną
 
Już dzisiaj, jak co roku, w gronie najbliższych, tych których kochamy, będziemy łamać się opłatkiem, składać sobie życzenia, z nadzieją, ufnością i optymizmem patrząc w przyszłość, w to wszystko co czeka nas i w te święta, i w nowym 2017 roku.
 
Może dla niektórych święta to przykry obowiązek albo wręcz męcząca monotonia. Właśnie im - ale i każdemu z Was, sobie samemu również - życzę dobrego i owocnego przeżycia tego czasu. Żeby to nie był kolejny długi weekend,  w całości zmarnowany na (choć raz w roku usprawiedliwione) obżarstwo, symbiozę z telewizorem czy komputerem, czy coś równie bezproduktywnego. 
 
Bóg przychodzi do każdego z nas, czy nam się to podoba, czy nie; czy w Niego wierzymy, czy nie. Tylko teraz od nas zależy, co z tym zrobimy. Oczywiście możemy skończyć na zrobieniu z własnego domu, jednym słowem takiej "szopki", poprzez przesadne przygotowania zewnętrzne, stworzenie czegoś bliżej nieokreślonego nazywanego klimatem świąt - jednocześnie będąc zupełnie nieprzygotowanym wewnętrznie (czyli taka wersja pt. opakowanie ładne, a w środku pusto; piękna forma, zero treści). A możemy przygotować w domu to, co konieczne (z umiarem), nie zapominając i przygotowując z równym wysiłkiem siebie samych - swoje serca, to co najważniejsze; wtedy unikniemy właśnie robienia z siebie "szopki", a sama szopka - ta betlejemska - będzie tylko naprawdę radosnym celem, do którego w tych dniach fizycznie, do kościołów, i duchowo, w sercu, będziemy zmierzać; ale nie dlatego, że trzeba, przecież wypada - ale dlatego, że chcemy, że mamy taką potrzebę. 

Im bardziej poznajemy i doświadczamy siebie samych, tym bardziej mamy szansę poznać jak i również doświadczyć Boga. On przychodzi do nas w tych dniach w najbardziej prostej, ufnej a zarazem bezbronnej postaci - takiego małego dziecka, które nie wie, co to zło, które potrafi tylko z uśmiechem wyciągać ręce do człowieka. Zaufanie Mu nie oznacza rozwiązania z dnia na dzień wszystkich problemów naszego życia- ale On sam daje każdemu z nas nadzieję, z której płynie siła i inspiracja do stawiania czoła temu, co trudne, bolesne i czasami bardzo ciężkie. Bóg jest zawsze z nami, nikogo z nas na krok nie odstępuje - i czasami to my sami po prostu w Niego nie wierzymy albo nie chcemy Go zauważyć. Bo my zamiast zaufać, współdziałać z Nim, rozmawiać a czasami i nawet kłócić - wolimy po prostu wszystkie sukcesy przypisać sobie, a na Niego zwalić winę za całe zło wokół nas. To nie tędy droga.

Pozwólmy się Bogu poznać i chciejmy poznać także Jego. Żeby nasza wiara i modlitwa nie była pustym recytowaniem czy oddawaniem czci obrazkom, posążkom czy innym podobiznom - ale jedynemu prawdziwemu Bogu, którego Syn przychodzi na świat, i chce wejść w życie każdego z nas, aby uczynić je i nas samych lepszymi, szczęśliwymi, spełnionymi i pełnymi nadziei. On zna nasze myśli, pragnienia i porywy serc - wystarczy tylko nie zamykać tego przed Nim, nie chcieć za wszelką cenę być panem samego siebie, a zaufać Mu i zapragnąć, aby On nas poprowadził.

                                                                                                 Poprzez ciszy mgłę z dala słychać śpiew,
                                                                                                       Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się.
 _________________________________________________________________________________

Życzę Ci, abyś potrafił Go przyjąć jako Tego, który jest mądrzejszy. Ten, który z jednej strony napełnia sensem - ale i niesamowitą prostotą. Uczący pokory, ostrożności osądów, dostrzegania Jego w drugiej osobie, bezinteresownej miłości, spalania się dla drugiego człowieka. Tego wszystkiego, co tak trudno nam przychodzi - a czyni niesamowicie szczęśliwymi.  
Żeby Bóg, który do nas przychodzi w wigilijną noc, nie tylko narodził się gdzieś tam, obok, w stajence, w bliżej nieokreślonym miejscu - ale w naszym, Waszym sercu. I żeby świadomość Jego narodzenia, Jego miłości do nas coś w nas zmieniła. Choć trochę.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszej pracy. Pamiętaj ;)