trwa inicjalizacja, prosze czekac...mieszkaniedlamlodych.org
Menu rozwijane dostarczyły profilki

poniedziałek, 26 września 2016

"na poważnie..." Trochę o celibacie...część 2

Oto nastał dzień, na drugą część, jeśli chodzi o analizę sensu celibatu. Jeśli ktoś nie czytał pierwszej części, może kliknąć TUTAJ...;) A teraz zapraszam do drugiej części...


Celibat, czyli miłość wcielona w obecność, czułość i pracowitość...

Kochani, miłość jaką kapłan wierny swojemu powołaniu okazuje tym, których spotyka, nie łączy się z seksualnością, lecz też nie można nazwać wyłącznie duchową. Bowiem jest ona widzialna, wcielona, czyli miłość wyrażana za pomocą całego bogactwa człowieczeństwa, a zatem również za pośrednictwem ciało, lecz to nie ciało kocha, ale cały człowiek w swej cielesno-duchowej naturze. Na świecie istnieją trzy podstawowe sposoby na okazywanie miłości  za pośrednictwem ciała, czyli obecność, pracowitość i czułość. 
Obecność fizyczna, to pierwszy sposób wyrażania miłości. Kapłan został posłany do ludzi, jest obecny z nimi "duchowo", duchowny, który unika kontaktu twarzą w twarz z dziećmi, młodzieżą....mało kocha. Zauważmy, że Chrystus, który bardzo kocha, był obecny od rana do wieczora. 
Pracowitość. Miłość wymaga także ofiarnej pracowitości  na rzecz drugiego człowieka. Ksiądz, który dojrzale kocha, jest zawsze pracowity i ofiarny. Taki ksiądz nawet nie pomyśli o "wolnym dniu", gdyż nie ma dnia wolnego od kapłaństwa, podobnie jak nie ma wolnego dnia od bycia rodzicem czy małżonkiem. 
Czułość. Dojrzały kapłan wie o tym, że wystarczy obecność i pracowitość, ale też odpowiedzialna czułość. Jeśli ktoś odnosi się do nas z emocjonalną obojętnością, to trudno uwierzyć, że kocha. Nikogo też nie przekona o swojej miłości ksiądz, który odnosi się do ludzi z obojętnością, z chłodem, niechęcią. Czułość związana z wyrażaniem miłości obejmuje życzliwy uśmiech, miły ton głosu, radosne spojrzenie, serdeczny uścisk. Ale najważniejszą formą czułości jest cierpliwość. Jest to jednyna forma czułości, która nie jest możliwa poza miłością. Inne formy mogą wynikać nie z miłości a np. zakochania czy pożądania. Przejawy czułości powinny być bezinteresowne, roztropne. czyste. Czułość czysta jest darem i odpowiedzialnością na sytuacje drugiej osoby, a nie sposobem na zaspokojenie własnych potrzeb emocjonalnych. Czułość wymaga dyscypliny, ponieważ w wielu sytuacjach  życzliwy ton głosu, miły gest czy cierpliwość to zachowania nie spontaniczne. Kapłan, który jest pracowity, ale nie okazuje tej czułości, raczej będzie miał problemy w upewnienu ludzi w tym,  ze ich kocha...


CDN.....

Milcz, wstań i idź...

Pewnie zauważyliście, że kiedy to w cierpieniu zaczynamy narzekać na sytuację, ludzi, czy nawet na Boga. Wczoraj w niedzielę, będąc na mszy pewien ksiądz Michał powiedział podczas homilii, że w takiej sytuacji, rada jest taka, "po prostu zamilknij! Nie roztrząsaj, nie zagłębiaj się w ponure myśli! Po prostu milcz, ucisz się, zostaw te wszystkie słowa w spokoju, to nie one Ci są teraz potrzebne. Udaj się do Tego, który nakarmi Twój umysł. Pojednaj się z Nim. Oczyść swoją duszę. Zjedz ten Mały Kawałek Białego Chleba. To On umocni, pokrzepi. A teraz wstań, otrzep się z kurzu i z wszystkiego, w czym zacząłeś się zatapiać. I idź dalej....!!!"  

Moi Drodzy,
mam wrażenie, że zaczynamy zagłębiać się w przyjemnościach tego świata. Gdzie większość krzyczy coraz głośniej by pokazać, kto jest lepszy, większy, ważniejszy i kto ma racje. Dostosowujemy się do wymogów, gamy nie fair, dziwnym zjawiskiem jest to, że biegniemy za sukcesem, jak za jakąś marchewką. Siadamy na krześle wygodnego życia, robimy wszystko, aby żyło się nam lepiej, wygodniej...po prostu łatwiej. Aczkolwiek nie zdając sobie sprawy, że gdzież tam po drodze zatracamy swoje ideały. Znajdujemy dla siebie tysiące usprawiedliwień, że tak trzeba, takie jest życie... I tak ks. Michał ma racje, ratunkiem jest cisza, wyrwanie się z niejako systemem destrukcji naszego człowieczeństwa. Milcz. Może masz dużo do powiedzenia? Chcesz pokazać wsztystkim, że masz rację? Milcz. Wejdź do Kościoła, pokonaj ten natłok myśli. Uklęknij przed Najświętszym Sakramentem i popatrz. Patrz i zawierz Mu swoje życie. A gdy nadejdzie czas powrotu, posil się Jego Świętym Ciałem i Krwią by mieć siłę do walki. Do wstania z wygodnego krzesła, by pójść, co prawda trudniejszą drogą, lecz na końcu której czeka NIEBO!!





Zamilcz, pojednaj się z Bogiem, przyjmij Go, zawierz się Mu, wstań i idź!



niedziela, 18 września 2016

Tobie w pełni ufam, Boże ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę, mój Boże, Tobie ufam, niech nie doznam zawodu.


Nikt bowiem, kto ufa Tobie, nie doznaje wstydu, doznają wstydu Ci, którzy łamią wiarę dla marności.




Nigdy się nie poddawaj się w trudnościach! Nie ufaj sobie - ufaj tylko Bogu - a nigdy nie doznasz zawodu.

niedziela, 11 września 2016

FAŁSZYWY obraz Pana Boga...

Witajcie w dzisiejsze niedzielne popołudnie chciałabym porozmawiać...raczej napisać xD
 A więc chciałam napisać na temat fałszywego obrazu Boga. Wiecie co jednym z częstych powodów, dla którego w sercu czuje potrzebę wyruszenia w drogę, w poszukiwaniu siebie, racji moje go istnienia to świadomość, że zaczynam wysychać duchowo i psychicznie. Kiedy czuję, że tracę to, co było dla mnie ważne, wtedy pojawia się mimo usilnych chęci brak argumentów , abym mogła uznać moje życie za szczęśliwe. Kiedy tracę drogie mi osoby. Wtedy, gdy widzę, że przecieka mi ono między palcami, pojawia się żal i poczucie, że szanse jakie miałam to przegrałam. Kiedy widzę, że  moje "być" pozbawione jest jakichkolwiek "warto"... Jeśli też to czujesz, albo może kiedyś będziesz się tak czuć, to wiedz, że to znak, że wyruszyć koniecznie trzeba.
Nie musisz się zmieniać, aby podróż wgłąb siebie mogła się odbyć. Nie ważne ile masz lat, czy masz pieniądze czy nie...Nie istotne jest też to czy jesteś "wzorem" chrześcijanina czy gdzieś, kiedyś z jakiś przyczyn ścieżki Ci się poplątały i ''nieskazitelni" dworzanie Boga okrzyknęli Cię mianem "łotra". 

W tym właśnie momencie chcę Ci coś przypomnieć. Przypomnij sobie Jezusa...On zbawiając świat, wybrał krzyż na swój tron, właśnie między ''łotrami'', a nie ucztował z opływającymi pychą i samouwielbieniem faryzeuszami...których i dzisiaj nie brakuje. Teraz przedstawię Ci pewną perspektywę: Faryzeusze ugrzęźli w bagnie swojej samowystarczalności. Stracili szanse na spotkanie Boga, mimo że cały czas mówili o Nim....A przed Tobą jest wolnosć, droga Ducha...a także droga życia prawdziwego...

FAŁSZYWY OBRAZ BOGA - właśnie on jest największa przeszkoda w  rozwoju osobistym i duchowym. 

Jako chrześcijanin w 98% będziesz miał trudność i w zaakceptowaniu ważnej prawdy. Jeśli wierzysz w Boga - Twoja psychika, sfera uczuć, będą mniej czy bardziej naznaczone zniekształconymi schematami czy spaczonymi wyobrażeniami - niezależnymi od Ciebie skutkami doświadczeń wyniesionych w swojej historii. Te "fałszywe odbicia" tworzą w Tobie fałszywy obraz Boga, które Ciebie/ Mnie w jakiś sposób zniewala, blokuje w zbliżeniu się do Niego, mimo że gdzież podświadomie czujesz potrzebę Jego obecności, jest ideałem do którego chciałbym dążyć, intuicyjnie czujesz potrzebę jedności z Nim. 


BÓG SĘDZIA:

Boga utożsamiamy sobie z kimś bezlitosnym, napawającym strachem. Takiego Boga postrzegamy jako bezlitosnego sędzie, który każe za każe przewinienie, bez względu na wszystko. Często jest to efektem złej formacji katechetycznej, gdzie Bóg jest przedstawiany w czarno- białych odcieniach. Taki obraz Boga często ujawnia się w zaburzeniach różnego rodzaju, niewspółmiernym poczuciu winy czy depresji.

BÓG REŻYSER:

Według tego również fałszywego obrazu Boga, On jest tym, który przymusza człowieka, determinuje moje życie, muszę to zrobić, ponieważ On tego ode mnie oczekuje, zsyła okoliczności, którym nie mogę się przeciwstawić - z takim Bogiem nie można dyskutować. W ten sposób dochodzi się do błędnego pojęcia woli Bożej. Pojawia się wrażenie, że moje życie zostało z góry zaprogramowane, jakbym była marionetką w rękach Boga, 

BÓG W NASZYCH USŁUGACH

Hmm...traktuję Boga nie wiem...w sumie jest jak Sw.Mikołaj. No bo pamiętam o Nim, ale tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebuję, kiedy wpadam w panikę bu czuję ze coś mi grozi. Wierzę w Niego, ale jeśli otrzymam od niego to co chcę.

Tego typu obrazów Boga mogę wymienić wiele. Co je stworzyło? Jest wiele czynników, ale Bóg jaki został mi ukazany, ktoś chciał na takim złym obrazie Boga zyskać korzyści dla siebie.

BÓG NARCYZ:

Ten to ma dopiero tupet, siedzi na tronie i tylko oczekuję okazywania mu czci i chwały, chóry anielskie Mu śpiewają, oddają pokłony. A ludzi stworzył po to, zeby Go wielbili. :(

DOBROTLIWY STARZEC:

Bywa też i tak, że Boga postrzegamy jak dobrotliwego przyjaciela, który zawsze jest wyrozumiały i wszystko przebacza. Ten  kontakt z Bogiem opiera się w kategoriach pobłażania sobie i naiwnego usprawiedliwiania siebie. Nie chcę spotkać się z Bogiem, który jest prawdą i sprawiedliwością.  Uważam, że Bóg jest na tyle miłosierny, że mogę robić co chcę,  bo On i tak mi wybaczy - "hulaj dusza, piekła nie ma". (nawet jak to piszę, to nóż mi się w kieszeni otwiera)

BÓG NIEUDACZNIK:

Ojj coś temu Bogu, to chyba ten świat wymknął się z pod kontroli, przecież zaakceptował: Holokaust, Katyń, I, II wojna światowa...no gdzie On wtedy był? No nie było Go, albo nie potrafił sobie z tym poradzić, taki z niego wszechmogący... ooo nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, pozwolił mu wybrać również zło. Bóg źle się z tym czuje, że ludzie wybierają zło, ale przecież mają wolną wolę.

  Najwspanialszym obrazem Boga jest Jezus, jego czyny, słowa, bezwarunkowa miłość do każdego człowieka. Wystarczy wziąć do ręki Ewangelię, aby zobaczyć prawdziwy obraz Boga. 

Jezus powiedział: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie;  już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.

            A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić.

            Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"». (Łk 15, 11 – 32)

Podczas swojej drogi rozwoju duchowego, miej świadomość bezwarunkowej miłości Boga do Ciebie. 

Tak, Ty jesteś szczególnie wartościowy, bez względu na to jakie życie wiedziesz lub wiodłeś!

Tak, Ty jesteś i byłeś Kochany/a, jesteś i byłeś chciany/a, pamiętaj!!

Pamiętaj również, że Bóg Cię kocha takim jakim jesteś, nie takim jakim chciałbyś/chciałabyś być, kocha Cię od zawsze.!!!

Jesteś wpisany/a w Jego boski plan, jesteś w Jego sercu...





Z Bogiem!! 







sobota, 10 września 2016

Tak, czytam Pismo Święte każdego dnia. Ponieważ Bóg nauczył mnie, że aby być szczęśliwym, należy miłować, przebaczać, szanować, okazywać wdzięczność, nie krzywdzić!

I boli mnie, gdy ktoś twierdzi, że nie wierzy w Boga, bo mamy takich, a nie innych księży. Człowieku OCKNIJ SIĘ, idź własną drogą, wiara w BOGA, to nie wiara w księdza!!!! Zrozum to, że idąc do Kościoła, NIE idziesz do księdza, a do Chrystusa, żeby Jemu zawierzyć swoje życie! A odpowiedź na pytanie: 
- Dlaczego nie chodzisz do Kościoła? 
- Bo nie lubię kapłana, który tam jest. 

To żadna odpowiedź, to po prostu wymówka.! 

czwartek, 1 września 2016

" na poważnie..." Trochę o celibacie...

Szczęść Boże!

Dostałam dwa dość poważne pytania, z czego drugie to bardziej prośba o radę. Jedno od 17-letniego Filipa, który chciałby dowiedzieć się czegoś więcej na temat celibatu, gdyż on sam nie widzi w nim sensu.  Otóż, na ten temat wiedziałam naprawdę niewiele. Jedyne co wiedziałam, to to, że celibat to coś takiego, że księża składają przysięgę, że będą żyć w czystości, czyli, że to zabrania księżom bliskich (tzn. seksualnych) kontaktów z kobietami. Ale podejrzewam Filipie, że to też już wiedziałeś i raczej chodziło Ci o bardziej rozbudowaną odpowiedź. A, że ja jestem kompletnie zielona w tym temacie, żeby nie zostawić Filipa bez odpowiedzi, postanowiłam na ten temat porozmawiać i pewnym kapłanem oraz psychologiem, aby dowiedzieć się czegoś konkretnego. Dostałam bardzo dużo informacji i tak naprawdę celibat ma wiele sensu ;) Dlatego kieruję ten post i Filipowi i Wam wszystkim co także mają ten sam problem co Filip.
Poniżej postaram się ukazać jaki jest sens w tym kapłańskim celibacie :) A także zaprezentuje przejawy trudności kapłanów w sferze seksualnej i w kontakcie z kobietami. Gdyż tego także się dowiedziałam w rozmowie z duchownym.


Celibat, czyli miłość bezinteresowna i czysta....

A więc ze stroni teologii celibat wynika z tego, iż kapłani "powołani są do tego, by poświęcić się niepodzielnie Panu i Jego sprawom, oddając się całkowicie ludziom i Bogu. [...] Przyjęty radosnym sercem, celibat zapowiada bardzo jasno Królestwo Boże" {KKK, 1579}, a jak wyjaśnia Jezus - nie będziemy się żenili ani za mąż wychodzili.

A w aspekcie psychologicznym celibat kapłanów ma podwójny sens. Pierwszy jest znakiem i potwierdzeniem tego, że miłości bez seksualności w zupełności wystarczy człowiekowi do szczęścia, natomiast seksualność bez uczuć nie da nam trwałej radości, co więcej taka seksualonosć staje się przekleństwem. Prowadzi do rozczarowań, uzależnień, krzywd... Celibat może stać się znakiem prawdziwej i niezwykłej miłości, ale pod warunkiem, że jest przeżywany dobrowolnie z radością. A czystość nie wynika z wstydu czy lęku wobec seksualności, lecz z pewności, że osoba jest ważniejsza od przyjemości.
To właśnie dlatego osobie, kogo kocham, ofiarowuję czas, siły, zdrowie. Jednak nic więcej! Kto mądrze kocha - ten nikomu nie poświęci swojej godności, czystości, wolności, świętości, więzi z Bogie i wiecznego zbawienia. Celibat to udowodnienie właśnie takiej miłości czystej, ofiarnej, która respektuje i chroni obie strony.A więc dojrzale przeżyty celibat to potwierdzenie, że ksiądz czerpie sens i radość z bezinteresownej miłości do ludzi i traktuję ich jak krewnych.

Radosna miłość kapłana, który żyje w celibacie i który promienieje czystością, staje się znakiem szczególnie potrzebnym nam nastolatkom, a zwłaszcza zakochanym dziewczynom i chłopakom, którym ciężko jest skupić się na drugie osobie, gdyz w sposób spontaniczny często skupiamy się na fizyczności i wyglądzie, a także na własnych poruszeniach cielesnych. Zdarza się - zwłaszcza u chłopców, że mylą miłość z pożądaniem i uważają, że kochają wtedy, gdy współżyją.   Dlatego właśnie dla takich osób obecność kapłana, który jest szczęśliwy właśnie dlatego, że nie współżyję, jest umocnieniem, ze kto naprawdę kocha, ten cierpliwie czeka, ponieważ zachwyca się całą osobą. Potrafi dostrzeć to, co najważniejsze, a nie widoczne.
_________________________________________________________________________________

To tyle w tej części. Zdecydowałam, że ten temat podzielę na kila postów, ponieważ inaczej ten post byłby megaaa dłuuugi.

Z Bogiem.